Zwoje pism znad Morza Martwego
Tomasz Włodek
Klasztor
Ekspedycje kierowane przez Rolanda de Vaux odnalazły nad Morzem Martwym nie tylko
fragmenty rękopisów, lecz również na pagórku Kchirbet Qumran ruiny budowli
przypominającej klasztor oraz przylegające doń cmentarzysko. Szczegółowe badania
pozwoliły ustalić, że w okresie od II wieku p.n.e. do mniej więcej drugiej połowy I
wieku n.e. okolicę tę zamieszkiwała wspólnota, której organizacja i tryb życia do
złudzenia przypominać by mogła chrześcijański klasztor.
Przypomniano sobie wówczas o wzmiankach poczynionych przez starożytnych historyków
na temat sekty esseńczyków i zaczęto wysuwać hipotezy mówiące, iż zarówno zwoje
znalezione w jaskiniach, jak i ruiny klasztoru w Qumran stanowią pozostałości siedziby
tej właśnie sekty.
Myślę, że warto w tym miejscu przypomnieć to, co wiadomo nam na ich temat. Aż do
odkryć nad Morzem Martwym naszymi jedynymi źródłami informacji o nich byli Pliniusz
Starszy oraz żydowscy historycy Filon z Aleksandrii i Józef Flawiusz. Ten ostatni w
swoim monumentalnym dziele Starożytności żydowskie pisze:
W owym czasie istniały trzy sekty Żydów, różniące się opinią na temat
wolności ludzkiego działania. Pierwsza z nich zwana sektą faryzeuszy, druga saduceuszy,
trzecia zaś esseńczyków. Co się tyczy faryzeuszy - twierdzą oni, iż niektóre z
ludzkich czynów, lecz nie wszystkie, są skutkiem przeznaczenia, inne zaś zależne od
naszej własnej woli, toteż choć jesteśmy poddani losowi, częściowo też jesteśmy
własnego losu panami. Jednak sekta esseńczyków uważa, że przeznaczenie wyłącznie
rządzi losem człowieka i nic, co go spotyka, nie jest od niego zależne. Co się tyczy
Saduceuszy, odrzucają oni los twierdząc, że nie istnieje nic takiego, oraz że
jesteśmy odpowiedzialni za to, co nas spotyka, tak iż sami przynosimy sobie powodzenie,
i sami też ponosimy karę za nasze błędy, jakich się dopuszczamy.*
Nie trzeba być specjalnie biegłym w filozofii, aby zorientować się, iż takie
przedstawienie różnic pomiędzy sektami żydowskimi było podyktowane faktem, iż Józef
Flawiusz pisał swoją historię dla czytelnika wychowanego w kręgu kultury greckiej, dla
którego subtelne rozważania nad rolą wolnej woli oraz determinizmem świata stanowiły
coś zrozumiałego w przeciwieństwie do mętnych kwestii interpretacji prawa
mojżeszowego. Najprawdopodobniej uznał on, że przedstawiając w ten sposób saduceuszy,
faryzeuszy oraz esseńczyków sprawi, iż czytelnik dojdzie do wniosku, że stanowią oni
li tylko lokalną odmianę szkół Demokryta, Platona czy Arystotelesa. Jest to
oczywiście pogląd bardzo uproszczony, jednak owe nastawienie na czytelnika greckiego lub
przynajmniej w greckiej kulturze obeznanego jest u Flawiusza dość ewidentne, ilekroć
pisze on o esseńczykach:
Ich doktryna jest następująca: Ciała podlegają rozkładowi, zaś materia, z
której są stworzone, nie jest wieczna, w przeciwieństwie do duszy, która jest
nieśmiertelna i trwać będzie na zawsze. Stworzona zaś jest ona z najbardziej
delikatnego powietrza, połączona zaś jest z ciałem niczym w więzieniu (...), lecz
kiedy zostaje wyzwolona z więzów ciała, wznosi się do góry. I podobnie, jak też
sądzą Grecy, że dobre dusze mają swoje miejsca zamieszkania za oceanem, w krajach,
które nie są nawiedzane przez burze i deszcze czy śnieg, ani też dokuczliwe upały,
lecz jest owiewane orzeźwiającym zachodnim wiatrem, który nieustannie wieje od oceanu;
podczas gdy złe dusze zsyłane są do rozświetlanej błyskawicami pieczary, gdzie
poddane są nigdy nie ustającym cierpieniom. **
Brzmi to dość podobnie do nauk chrześcijańskich, nic więc dziwnego, że wielu badaczy
zaczęło wysuwać hipotezy, że chrześcijaństwo założone zostało przez członków
tej sekty. To zagadnienie omówimy osobno nieco później.
Dzięki Józefowi Flawiuszowi znamy też niektóre z ich zwyczajów:
Co się zaś tyczy ich wiary, to jest ona bardzo głęboka, gdyż przed wschodem
Słońca nie mówią ani słowa o sprawach przyziemnych, lecz najpierw odmawiają
specjalne modlitwy, które zostały im przekazane przez przodków, jak gdyby zanosili do
niego prośby o wzejście. Po tym są rozsyłani przez swoich przełożonych do
wykonywania prac, każdy takiej, do jakiej jest wyuczony, aż do godziny czwartej. Po tym
czasie gromadzą się razem i, przebrawszy w białe stroje, poddają obmyciom w zimnej
wodzie. Dokonawszy tych oczyszczeń, udają się do (...) pomieszczenia służącego za
jadalnię, do którego nie dopuszczają nikogo obcego, gdzie wchodzą niczym do jakiejś
świątyni i w porządku zasiadają, po czym piekarz składa bochenki chleba przed nimi,
zaś kucharz wręcza każdemu po jednym kawałku potrawy. Nie wolno im jednak niczego
jeść, dopóki kapłan nie wygłosi błogosławieństwa przed posiłkiem. Ten sam kapłan
odmawia błogosławieństwo, gdy zakończą jeść. Na początku i na końcu posiłku
wysławiają Boga jako tego, który zesłał pożywienie, które spożywają, po czym
zdejmują białe szaty i udają się ponownie do swoich zajęć, z których wracają w
czasie kolacji spożywanej w podobny sposób. Co więcej, są oni bardziej pedantyczni od
innych Żydów, jeżeli chodzi o powstrzymywanie się od pracy w dniu siódmym, gdyż nie
tylko przygotowują swoje jedzenie dzień wcześniej, nie mogą rozpalać ognia w tym
dniu, ale również nie przestawią żadnego przedmiotu z jego miejsca, ani też go na nim
nie położą.***
Myślę, że zanim przystąpimy do rozważań na temat hipotetycznych związków pomiędzy
esseńczykami a chrześcijaństwem, powinniśmy sobie uporządkować posiadaną wiedzę.
Po pierwsze - wiemy, że w starożytności istniała sekta esseńczyków, o której
pewne fragmentaryczne informacje znajdujemy we wspomnianych już księgach Józefa
Flawiusza. Po drugie - wiemy także, że nad Morzem Martwym, w miejscowości Kchirbet
Qumran archeolodzy odnaleźli ruiny zespołu budynków przypominające klasztor. Ustalono,
że muszą one pochodzić z początku naszej ery - gdyż na terenie ruin znaleziono
monety, dzięki czemu można było dość precyzyjnie określić czas, w którym klasztor
był zamieszkały. I na koniec - wiemy także, że w jaskiniach w pobliżu ruin
odnaleziono ukryte zwoje z tekstami biblijnymi pochodzące z tych samych czasów.
* Starożytności żydowskie, księga 13, rozdz. 5, par.9.
** Józef Flawiusz, Wojna żydowska, księga 2, rozdz. 8, par. 11.
*** Tamże, w. 5 i 9.
|