|
||||||
|
Zwoje pism znad Morza Martwego Tomasz Włodek
Zwój Świątynny Powiedziałem przed chwilą, że siedem zwojów złożonych w Przybytku Księgi były początkowo jedynymi odnalezionymi w stanie kompletnym. Napisałem - początkowo - albowiem w nieco późniejszym okresie odnaleziono jeszcze dwa dodatkowe kompletne zwoje. Należy więc opowiedzieć o nich kilka słów. Pierwszy z nich to Zwój Świątynny, nazwany tak, albowiem zawiera ogromną ilość wskazówek i nakazów dotyczących sposobu sprawowania kultu w świątyni jerozolimskiej. Na temat tego, w jaki sposób trafił on w ręce izraelskich archeologów, istnieje kilka, różniących się szczegółami, relacji. Przytoczę tu jedną z nich, opisaną przez jego odkrywcę - Yigaela Yadina. W początku lat sześćdziesiątych, wspomniany już wcześniej arabski kupiec z Betlejem, stary znajomy profesora Sukenika, skontaktował się z jego synem - Yigaelem Yadinem - oferując mu sprzedaż - kolejnego, kompletnego zwoju. Profesor przystąpił więc do żmudnego negocjowania ceny. Ponieważ ów kupiec mieszkał w Betlejem, znajdującym się wówczas na terenie Jordanii, będącej z państwem Izrael w stanie wojny, więc rozmowy toczono za pośrednictwem pewnego amerykańskiego pastora, podróżującego pomiędzy USA, Izraelem i Betlejem. Nie trzeba tłumaczyć, że wszystko odbywało się w pełnej tajemnicy. Gdy już wydawało się, że żądaną przez handlarza cenę miliona dolarów zdołano zredukować do stu tysięcy, kupiec zerwał rozmowy i wycofał się z negocjacji, nie zwracając zresztą pobranych wcześniej zaliczek. Zarówno profesor Yadin, amerykański pośrednik oraz arabski handlarz rozstali się pełni wzajemnych pretensji. Kilka lat później, w roku 1967, wybuchła wojna sześciodniowa. Specyfiką armii izraelskiej jest fakt, że opiera się ona niemal wyłącznie na żołnierzach rezerwy, powoływanych pod broń w razie zagrożenia. Stąd też można w Izraelu często spotkać najzupełniej niepozornie i powszednio wyglądających ludzi w cywilu, wykonujących zawody lekarzy, nauczycieli lub kierowców samochodów, którzy podczas wojny przeistaczają się w pilotów samolotów myśliwskich lub dowódców wyrzutni rakiet. Profesor Yadin był z zawodu archeologiem, jednak w wojsku pełnił wysokie funkcje w sztabie generalnym. Gdy po wybuchu walk armia izraelska zdobyła Betlejem, profesor (właściwie to teraz generał) Yadin zebrał niewielki oddział żołnierzy i udał się do domu handlarza starociami. Tam - nie patyczkując się specjalnie - skonfiskował starożytny zwój i przekazał go do muzeum. Kupiec, dodajmy dla porządku, protestował i próbował później dochodzić swoich praw do znaleziska na drodze prawnej w sądach izraelskich. Odniósł zresztą połowiczny sukces. Izraelczycy musieli mu zapłacić ponad sto tysięcy dolarów odszkodowania, jednak samego zwoju nie oddali, powołując się - co ciekawe - na obowiązujący na Zachodnim Brzegu przepis prawa jordańskiego stwierdzający, że obiekty archeologiczne stanowią własność władz. W ten sposób Zwój, później nazwany Zwojem Świątynnym, trafił do Izraela. Jest to największy z zachowanych tekstów, zaś na temat jego znaczenia i interpretacji trwają po dziś dzień zaciekłe spory. Rzecz w tym, że nie bardzo wiadomo, jak należy go rozumieć oraz jakie miał on dla jego autorów znaczenie. Jego większą część zajmują teksty stanowiące parafrazę Księgi Rodzaju - tyle że napisane tak, jak gdyby opowiadał je sam Pan Bóg w pierwszej osobie (zamiast "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię..." jest "Na początku stworzyłem..." itp.). Reszta to drobiazgowe przepisy regulujące kult w Świątyni. Uważna lektura Starego Testamentu pozwala zauważyć występujące w nim wielokrotnie odesłania do innych, dzisiaj zaginionych, ksiąg, mających zawierać przekazy historyczne, lub regulujących i precyzujących przepisy prawne*. W tradycji rabinicznej zachowały się przekazy mówiące o tym, że opis świątyni jerozolimskiej oraz reguły na temat tego, jak ma w niej być sprawowany kult, zostały spisane w jakiejś księdze, która jednak nie dotrwała do naszych czasów i nie weszła do kanonu ksiąg biblijnych. Profesor Yadin nazwał znaleziony zwój Zwojem Świątynnym, w nawiązaniu do tej rabinicznej tradycji. Czy istotnie jest to ów zaginiony tekst, nie sposób odpowiedzieć, sam profesor Yadin w to nie wierzył, uważając raczej, że stanowi jakieś niezwykle ważne pismo sekty esseńczyków (a co to była za sekta - o tym za chwilę!), stawiane przez nich na równi z Biblią. Inni uczeni nie zgadzają się z tym, wskazując, że w całym zbiorze znalezisk nie odczytano jeszcze nigdzie innego zachowanego fragmentu Zwoju Świątynnego - rzecz trudna do wyobrażenia, gdyby istotnie była to księga tak dla nich ważna. Pytanie, czym jest Zwój Świątynny i jakie miał on dla jego autorów - kimkolwiek by oni byli - znaczenie, pozostaje więc, jak na razie, bez odpowiedzi.
* np. w Pierwszej Księdze Królewskiej rozdz. 11 w. 41 można znaleźć wzmiankę na temat jakiejś, prawdopodobnie zaginionej, Księgi Dziejów Salomona. Podobnie zarówno w Pierwszej, jak i Drugiej Księdze Królewskiej występują liczne odniesienia do "Księgi Kronik Królów Judy" oraz "Księgi Kronik Królów Izraela", również nie zachowanych do naszych czasów. Takich przykładów można podać więcej. |
|||||
|