Strona o Piśmie Świętym - strona główna
top1_logo.gif (2477 bytes)


poznawać Pismo Święte

informacje o Biblii




Zwoje pism znad Morza Martwego

Tomasz Włodek

 

Odkrycia ciąg dalszy

Powróćmy teraz do opowieści o historii odkrycia znalezisk z Qumran, którą przerwaliśmy wiosną roku 1948.

Natychmiast po nabyciu trzech pierwszych zwojów profesor Sukenik zaczął dowiadywać się o ich pochodzenie oraz wyraził chęć kupienia kolejnych, gdyby takie się pojawiły. Okazja powtórzyła się wkrótce - zaoferowano mu cztery następne. Niestety, tym razem cena, jaką handlarze żądali, była zbyt wysoka i Profesor nie był w stanie zdobyć jej na poczekaniu. Było to w okresie bardzo burzliwym - w Palestynie okres rządów brytyjskich powoli dobiegał końca. Daleko od Jerozolimy nowo powstała Organizacja Narodów Zjednoczonych próbowała bezskutecznie nakreślić plan mający kompromisowo podzielić kraj pomiędzy Żydów i Arabów, podczas gdy na miejscu obie strony szykowały się do wojny. W atmosferze rosnącego napięcia profesor Sukenik próbował zdobyć środki na kupno następnych zwojów, lecz niestety, w tych czasach ludzie bynajmniej nie archeologię mieli na głowie i nikt nie chciał wydawać dużej sumy gotówką na kupno jakichś starożytnych szpargałów.

Wkrótce potem Palestyna pogrążyła się w chaosie wojny, zaś gdy opadł pył bitewny Jerozolima została przegrodzona drutami kolczastymi i polami minowymi na strefę żydowską i arabską. Dla Profesora oznaczało to zerwanie kontaktu z jego znajomymi handlarzami, a co za tym idzie, zaprzepaszczenie szansy na kupno tajemniczych tekstów.

Tymczasem cztery zwoje, których kupno oferowano Profesorowi, trafiły w ręce patriarchy prawosławnego Kościoła syryjskiego w Palestynie. Ten, aby zorientować się co do ich wartości, zasięgnął opinii amerykańskich biblistów, którzy ocenili ich wiek na prawie dwa tysiące lat, po czym doradzili przesłanie ich do Stanów Zjednoczonych, gdzie ich zdaniem łatwo można było znaleźć na nie kupca.

W ten sposób zwoje powędrowały za ocean, gdzie trzy z nich zostały przez naukowców rozwinięte, sfotografowane i opublikowane w formie mikrofilmów. Okazało się, że zawierały egzemplarz księgi Izajasza, księgę religijnych hymnów oraz regułę określającą życie i organizację jakiejś tajemniczej wspólnoty lub sekty. Zawartość czwartego zwoju pozostała zagadką. Po prostu, po opublikowaniu trzech pierwszych, ich rynkowa wartość gwałtownie spadła - ostatecznie światek biblistów do bogatych nie należy, zaś skoro tekst zwojów był już publicznie dostępny, mało który uniwersytet lub ośrodek naukowy byłby skłonny wydawać ogromne sumy na ich kupno. W efekcie patriarcha Kościoła syryjskiego zakazał otwierania ostatniego zwoju i odczytywania go, aby nie obniżyć jego wartości, po czym ogłosił, że wszystkie cztery będą sprzedane jednocześnie, jeżeli ktoś chce kupić zwój czwarty, nie odczytany, to zapłacić musi również za pierwsze trzy (jak widać patriarcha miał w żyłach bliskowschodnią smykałkę do handlu i targowania). Mimo to znalezienie kupca okazało się trudniejsze, aniżeli pierwotnie przypuszczano.

Traf chciał, że w tym mniej więcej okresie w Nowym Jorku przebywał, jako gość jednego z tamtejszych uniwersytetów, Yigael Yadin, izraelski archeolog, a zarazem syn profesora Sukenika, odkrywcy pierwszych trzech zwojów, wspomnianych uprzednio. Przypadkowo natrafił w jednej z gazet, w kolumnie z ogłoszeniami o kupnie i sprzedaży domów, nieruchomości i używanych samochodów, na notkę oferującą, ni mniej, ni więcej, cztery zwoje biblijne z początku naszej ery. Z pomocą pośredników skontaktował się z przedstawicielem patriarchatu Kościoła syryjskiego i wynegocjował warunki kupna. Żądaną sumę 250 tysięcy dolarów zgromadzono dzięki darowiźnie jednego z bogatych nowojorskich Żydów - i w ten sposób zwoje, których nie zdołał zdobyć profesor Sukenik, zostały nabyte dla państwa żydowskiego przez jego syna. Otrzymane za nie pieniądze Kościół syryjski przeznaczył na cele charytatywne.

Tak oto cztery starożytne zwoje trafiły do Jerozolimy, gdzie wraz z trzema nabytymi wcześniej przez profesora Sukenika zostały opublikowane, zaś ich oryginały umieszczono w specjalnie dla nich wybudowanym muzeum-skarbcu, znanym jako Przybytek Księgi. Ich komplet liczył teraz łącznie siedem sztuk - dwa egzemplarze Księgi Izajasza, komentarz do księgi Habakuka, a z ksiąg pozabiblijnych - księgę hymnów, Księgę Wojny oraz tekst przypominający regułę jakiejś wspólnoty klasztornej. Siódmy i ostatni zwój, poprzednio nie otwierany i nie odczytywany, okazał się zawierać apokryficzną wersję Księgi Rodzaju.

W Przybytku Księgi złożono także pewną ilość innych rękopisów znalezionych w rozmaitych miejscach na pustyni judzkiej przez izraelskich archeologów. Są wśród nich niewielkie fragmenty Starego Testamentu, listy pochodzące z czasów żydowskich powstań - a także rodzinne archiwum Babaty, żydowskiej kobiety, która żyła w oazie Ein-Gedi dwa tysiące lat temu, a o której wspominałem już kiedyś przy okazji opowieści o znaleziskach na pustyni judzkiej.*  Te dodatkowe pisma, choć nie stanowią części znalezisk z Qumran, są jednak często z nimi mylone. Na tym jednak odkrycia nie zakończyły się.

Na długo zanim wspomniane siedem zwojów spoczęło w podziemnych bunkrach w Jerozolimie, zanim jeszcze zdążyły ucichnąć strzały pierwszej wojny żydowsko-arabskiej, na pustynię judzką ruszyły ekspedycje naukowe pod kierownictwem Rolanda de Vaux z francuskiej Ecole Biblique. Dokładne poszukiwania pozwoliły na odnalezienie w okolicach Qumran jedenastu jaskiń skrywających resztki zwojów. Łącznie zgromadzono setki fragmentów zawierających części ksiąg Starego Testamentu, komentarze oraz rozmaite teksty pozabiblijne. W dodatku wiele z jaskiń zostało wcześniej spenetrowanych przez Beduinów, którzy wynieśli z nich część znalezisk. Aby nie dopuścić do rozproszenia kolekcji, kilka renomowanych ośrodków biblijnych oraz Watykan zgromadziły fundusze dla odkupienia od prywatnych właścicieli pozostających w ich rękach fragmentów, płacąc za nie zazwyczaj standardową cenę po kilka dolarów za każdy centymetr tekstu. Wszystkie te znaleziska zostały umieszczone w Muzeum Rockefellera we wschodnim (wówczas jordańskim) sektorze Jerozolimy.

Niestety, nie udało się odnaleźć więcej zwojów kompletnych - siedem znajdujących się obecnie w Przybytku Księgi są jedynymi odnalezionymi w stanie (prawie) nie naruszonym - jeżeli nie liczyć bardzo tajemniczych: Zwoju Miedzianego oraz Zwoju Świątynnego, o których będzie mowa dalej.

W tym miejscu można i należy zwrócić uwagę na fakt bardzo często mylnie przedstawiany w rozmaitych publikacjach na temat znalezisk z Qumran. Otóż istnieją dwa zestawy znalezisk. Pierwszy z nich, mniejszy, obejmuje kilka wspomnianych wcześniej zwojów. Wraz z pewną ilością mniejszych fragmentów, odnalezionych w różnych miejscach pustyni judzkiej, jest on przechowywany w Muzeum Księgi w zachodniej (żydowskiej) części Jerozolimy. Są to jedyne teksty z Qumran znalezione w stanie kompletnym - z tego też względu ich odczytanie nie było trudne. Zostały one w całości opublikowane wkrótce po ich umieszczeniu w Muzeum.

Zestaw drugi stanowi plon wypraw archeologicznych Rolanda de Vaux i przechowywany jest w Muzeum Rockefellera w Jerozolimie wschodniej (arabskiej). Zbiór ten jest dużo, dużo większy aniżeli zbiór z Muzeum Księgi, niestety jednak składa się on z mnóstwa niewielkich fragmentów, dość dokładnie wymieszanych nawzajem. W jego skład nie wchodzi ani jeden tekst zachowany w całości, dlatego prace nad ich opracowaniem i opublikowaniem okazały się morderczo trudne.

W czasach gdy Roland de Vaux prowadził ekspedycje archeologiczne, Qumran znajdowało się na terytorium Jordanii, toteż władze tego kraju powołały międzynarodową komisję biblistów, powierzając jej zadanie odczytania i opracowania fragmentów złożonych w Muzeum Rockefellera. W skład komisji nie wszedł - co z pozoru wydawać by się mogło dziwne - ani jeden uczony żydowski. Łatwo możemy sobie wyobrazić wściekłość naukowców izraelskich odsuniętych od pracy nad odkryciem!

Po latach niektórzy publicyści zaczęli widzieć w fakcie niedopuszczenia do prac uczonych żydowskich dowód na rzekomy spisek Watykanu, który w ten sposób chciał uniemożliwić ujawnienie jakichś strasznych tajemnic, mających jakoby być zapisanych w odnalezionych tekstach. W rzeczywistości przyczyny wykluczenia Żydów były najprawdopodobniej zupełnie prozaiczne - Jordania i Izrael znajdowały się wówczas w stanie wojny. Niektóre kraje arabskie osobom narodowości żydowskiej lub posiadającym w paszporcie pieczątkę izraelskiej kontroli granicznej nie wydają wiz wjazdowych po dziś dzień.

Niestety, prace komisji, zmierzające do publikacji tych tekstów, zaczęły się posuwać niezwykle wolno i w gruncie rzeczy nie zostały zakończone do dziś. To z kolei dało rozmaitym, niezbyt poważnym dziennikarzom wygodny temat do sensacyjnych artykułów, w których dowodzili oni jakoby Zwoje zawierały jakieś tajemnice podkopujące podstawy wiary chrześcijańskiej lub żydowskiej i z tego powodu ich publikacja była blokowana przez (w zależności od inwencji autora) Watykan, Mędrców Syjonu, masonów, cyklistów lub mafię sycylijską. Wersja, jakoby za opóźnienie prac odpowiadał Watykan, była jednak o tyle popularna, że łączyła się wygodnie ze wspomnianym wcześniej faktem niedopuszczenia do prac uczonych żydowskich.

Kwestię rzekomego spisku, mającego na celu utajnienie wyników prac, jeszcze poruszymy, a na razie powróćmy do archeologii.

 

2. "W drodze", październik 1996.




przejdź na następną stronę serwisu
Biblia - prywatna strona o Piśmie Świętym. 2003-2024