|
||||||
|
Lectio divina szkołą słuchania * Od Redakcji: Podczas odbywającego sie w Rzymie we wrześniu 2005 roku kongresu "Pismo Święte w życiu Kościoła" Papież Benedykt XVI wyraził przekonanie, że ponowne odkrycie lectio divina - pobożnego, modlitewnego czytania Pisma Świętego - może przynieść Kościołowi nową duchową wiosnę (www.zenit.org). Tym bardziej zachęcamy do podjęcia tej praktyki i otworzenia się na Łaskę, płynącą ze słuchania Słowa:)
Istnieje w tradycji
chrześcijańskiej praktyka, która od wieków
stanowi prawdziwą szkołę słuchania słowa Bożego. Przypomniał o niej
Papież w liście apostolskim Novo millennio ineunte
zawierającym program duszpasterski na trzecie tysiąclecie
chrześcijaństwa: "Konieczne jest zwłaszcza, aby słuchanie słowa Bożego
stawało się żywym spotkaniem, zgodnie z wiekową i nadal aktualną
tradycją lectio divina, pomagającą odnaleĽć w
biblijnym tekście żywe słowo, które stawia pytania, wskazuje
kierunek, kształtuje życie". Lectio divina uczy, jak
spotykać się ze słowem Bożym, jak je przemodlić i przyjąć całym życiem.
Wśród wielu momentów wyróżnianych na
drodze lectio divina szczególną uwagę
zwraca się na kilka. Są to: lectio - meditatio - collatio -
oratio - contemplatio. To właśnie pierwszym etapem - lectio
zajmiemy się w tym rozważaniu. Od jego przeżycia zależy, czy wejdziemy
w głąb słowa Bożego, czy też pozostaniemy "na zewnątrz". Słowo Boże, będąc napełnione natchnieniem
Ducha Świętego, jest "świętą przestrzenią" Jego działania. Duch Święty
wypełnia nas słowem Bożym i prowadzi w jego głąb. Bez Ducha Świętego
nikt nie może prawdziwie spotkać się ze słowem Pana, nawet wtedy, gdy
zna doskonale egzegetyczne zasady interpretacji Pisma Świętego oraz
języki oryginalne i techniki czytania Biblii. Drogę lectio
divina trzeba więc rozpocząć od modlitwy do Ducha Świętego. O co prosić podczas tej modlitwy? Po
pierwsze o to, by Duch otworzył nas na słowo Boże, ponieważ jesteśmy
obciążeni zamkniętym umysłem, zamkniętą psychiką i zamkniętym światem
naszych uczuć. Lectio - czytanie jest ściśle
powiązane z auditio, czyli ze słuchaniem. Stanowi
ono pierwszy moment w spotkaniu ze słowem Bożym i jest związane nie
tyle z pracą oczu i uszu, co z pracą serca. Modlimy się o dar
słuchania, gdyż potrzebujemy, by Duch Święty zstąpił do naszego serca i
przemienił je: by otworzył serce zatwardziałe, pogłębił płytkie,
uspokoił roztargnione, upokorzył zarozumiałe. Cała lectio
divina tak naprawdę prowadzi do doświadczenia intymnego
spotkania i zjednoczenia z Osobą Słowa Bożego w naszym sercu. Po drugie, trzeba prosić Ducha Świętego, by
otworzył słowo Boże przed nami. Słowo Boże jest tajemnicą Boga, dlatego
też tylko Duch Święty, który "zna głębokości Boga samego"
(por. 1 Kor 2, 10), może odkrywać przed nami jego niezgłębione pokłady.
Do końca życia może nas zadziwiać słowo, które czytaliśmy i
medytowaliśmy wiele razy. Nikt nie ma prawa do zamykania i ograniczania
znaczenia słowa Bożego. Nikt nie może powiedzieć, że wyczerpał jego
znaczenie. Każdy z nas jest powołany w sposób jedyny i
niepowtarzalny, ale zawsze w posłuszeństwie Kościołowi, do zgłębiania
jedynego niepowtarzalnego słowa Bożego. Tylko Duch Święty może nas prowadzić do całej prawdy i do zrozumienia sensu Bożego słowa. Jezus, ostateczne Słowo objawione przez Ducha, mówi: A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem (J 14, 26). W spotkaniu ze słowem Bożym nie wolno więc lekceważyć pierwszego momentu i skąpić czasu na modlitwę do Ducha Świętego.
"Okaleczone czytanie" Czynność czytania znamy dobrze z naszej
codzienności. Na tym polega jednak nie tylko nasza korzyść, ale i nasza
"bieda". Jesteśmy "okaleczeni" niedobrymi nawykami czytania. Po
pierwsze - często nie chce nam się czytać, a przez niechęć do czytania
usiłuje do naszego wnętrza wejść demon lenistwa. Po drugie - nasze
czytanie ma często charakter "gazetowy". Czytamy wrażeniowo,
sensacyjnie. Właściwie przeglądamy tekst i błądzimy oczami po tytułach.
Czytamy interesownie, często wybierając tylko to, co nam odpowiada, i
"skacząc" po tekście. Warto wiedzieć, że te pozornie "niewinne"
obciążenia mogą także pojawić się w naszej lekturze słowa Bożego.
Konieczność ascezy Mądrość
i dojrzałość mnicha pierwszych wieków polegała między innymi
na tym, że wiedział i starał się pamiętać, iż może go omamić demon
lenistwa, powierzchowności, niepokoju serca. Mnich czynił więc
wszystko, by wypracowywać w sobie postawę uważnego czytania,
która pomagała mu w radzeniu sobie z różnymi
obciążeniami. Chociaż
Duch Święty otwiera nas na słowo Boże i prowadzi w jego głąb, jednak
nigdy nie znosi działania naszego umysłu i serca oraz naszej wolności.
W otwieraniu się na Ducha Świętego jest więc konieczny nasz wysiłek.
Takim wysiłkiem jest właśnie czytanie w lectio divina. Są
w nim obecne dwa rodzaje ascezy. Pierwszy dotyczy naszego przygotowania
do lectio, a drugi - samego aktu czytania. Ascezy
wymaga więc po pierwsze zapewnienie sobie czasu na czytanie. Nie może
to być czas przypadkowy, "okruchy czasu", "wolne okienko" w naszym
zabieganym dniu. Chcąc się modlić, trzeba wejść do izdebki i zamknąć
drzwi (por. Mt 6, 6). W lectio divina chodzi o
czas, który sprzyja samotności, staje się naszym
"mieszkaniem", budzi tęsknotę za ciszą i słuchaniem słowa Bożego. Św.
Hieronim pisze w jednym ze swoich listów do Eustochium,
córki Pauli: "Niech Cię zawsze strzeże tajemne mieszkanie
twoje. Niech zawsze bawi z tobą wewnątrz Oblubieniec".
Krótko mówiąc: chodzi o taki czas,
który rozpala pragnienie i rodzi smak spotkania wolnego od
ucieczki i niepokoju. Wygospodarowanie takiego czasu to prawdziwy
wysiłek. Jeśli chce się doświadczyć mocy słowa Bożego, trzeba także
odważyć się na wejście w przestrzeń odosobnienia i ciszy. Po
drugie - asceza w przygotowaniu do czytania dotyczy także kryterium
wybierania określonych tekstów z Pisma Świętego. Jest to
bardzo ważne. Nie można "skakać" po tekście Pisma Świętego według
własnych potrzeb i oczekiwań, szukając zadowolenia siebie. Potrzebna
jest ciągła, ustawiczna, cierpliwa i konsekwentna lektura Biblii. Do
takiej lektury wychowuje lectio divina, takiej też
lektury - lectio continua - uczy nas
Kościół w codziennej Eucharystii. Najlepszym
kryterium wyboru tekstów do modlitwy jest słowo Boże z
codziennej liturgii. Musimy pozwolić prowadzić się Duchowi Świętemu
tymi drogami, którymi On chce nas prowadzić w Kościele. Można
oczywiście kierować się także innymi kryteriami doboru
tekstów, na przykład w porozumieniu z kierownikiem duchowym
wytyczyć sobie drogę duchowej pracy, na której osoba
prowadząca proponuje nam słowo Boże do rozważenia i przemodlenia. Ktoś,
kto nas zna oraz ma intuicję i wyczucie w odczytywaniu Bożych
dróg, proponuje nam słowo Boże, by pomóc nam
rozeznać drogi, jakimi chce nas prowadzić Duch Święty. Kolejnym
ascetycznym wysiłkiem jest nastawienie serca na cierpliwe trwanie w
słowie Bożym, zwłaszcza gdy okazuje się ono trudne, niezrozumiałe i
niepokojące. Kto wchodzi na drogę modlitwy słowem Bożym, ma szukać
tego, czego oczekuje od niego Duch, który mówi. I
dlatego trzeba nauczyć się trwać również przy słowie
trudnym, które może dzisiaj jest niezrozumiałe, ale jak
mówi Jezus do Piotra: Tego, co Ja czynię, ty teraz
nie rozumiesz, ale poznasz to póĽniej (J 13, 7).
W spotkaniach ze słowem Bożym, które wydaje się "milczeć" i
"pozbawiać" mnie wszelkich doznań, potrzeba cierpliwości. Warunkiem
pogłębionego czytania i słuchania słowa Bożego jest także
wybór takiego stylu życia, w którym postawimy je
naprawdę w centrum naszego życia - zarówno fizycznego i
psychicznego, jak i duchowego. By tak się stało, trzeba nieraz
zrezygnować z tego, co obciąża umysł, serce i wolę oraz zamyka je na
słowo Boże. W innym przypadku będziemy zawsze wewnętrznie podzieleni i
rozdwojeni, a nasze chodzenie drogą słowa Bożego będzie oparte na
dwuznaczności. Oczywiście
nie chodzi o to, by tworzyć sobie "sterylnie czyste" warunki życia,
chroniące od napięć. Dwuznaczność i napięcia przenikają naszą
codzienność i pozostaną przestrzenią naszego życia, ale nasze wybory
nie mogą być dwuznaczne. Trzeba uczyć się świadomie rezygnować ze
wszystkiego, co może czynić śmietnisko z naszego umysłu oraz zagłuszać
w nas pokój serca i poddawać je namiętnościom. Taką
postawę i wrażliwość osiąga się przez czuwanie serca. Ojcowie
starożytni podkreślali, że drogą do czuwania, czyli do postawy
otwartych oczu, umysłu i serca, jest post. Ściśle związany ze
słuchaniem słowa Bożego staje się narzędziem i drogą do hojniejszego
otwarcia się na słowo Boże. Post wcale nie musi oznaczać rezygnacji z
jedzenia, a na przykład wstawanie od stołu zawsze z uczuciem pewnego
niedosytu. Obciążony żołądek obciąża serce, umysł i wolę, a niedosyt
fizyczny może otworzyć nas na niedosyt duchowy - na głód i
łaknienie słowa Bożego. Tak rozumiany post prowadzi do katharsis,
czyli do stałego oczyszczania serca, które jest nieodzownym
warunkiem lectio divina. Ojcowie starożytni (na przykład Kasjan czy Ewagriusz z Pontu) mówili o ośmiu wadach głównych, które są przyczyną wielkich roztargnień na drodze słuchania słowa Bożego. Są to: łakomstwo, nieczystość, chciwość, smutek, złość, acedia (to znaczy lenistwo duchowe albo ociężałość duchowa), próżność, pycha. Mnisi zwrócili uwagę na to, że właśnie te osiem wad może stać się w nas żerowiskiem dla demonów i dlatego mówili o demonie łakomstwa, demonie nieczystości, chciwości, smutku, złości, acedii, próżności i pychy.
Uczyć się słuchania Tradycja
mnisza wypracowała sposoby, które mogą pomagać w aktywnym,
głębokim słuchaniu podczas czytania słowa Bożego. Dzięki nim zwalczamy
wady lenistwa, smutku, roztargnienia i chciwości. Musimy pamiętać o
naszej ludzkiej słabości i kruchości i jakby "znaleĽć na nie metodę"
podczas czytania słowa Bożego. Przy spotkaniu ze słowem Bożym warto na
przykład wykorzystać te zmysły, które są bardziej wyostrzone
- wzrok w przypadku "wzrokowców", słuch dla
"słuchowców". Pierwszy
sposób czytania słowa Bożego, który uczy jego
słuchania, to znane z liturgicznych zgromadzeń głośne czytanie w
obecności zgromadzonych osób. Tradycja zwraca także uwagę na
sens głośnego czytania w czasie indywidualnej lektury słowa Bożego. W
takim czytaniu dużą pomocą może być czytanie szeptem, gdyż
wówczas słowo jest niejako "dotykane", smakowane wargami i
delikatnie przekazywane do uszu. Słowo szeptane jest bardzo subtelne,
domaga się wewnętrznego skupienia i wyostrzenia słuchu. Można
powiedzieć, że czytanie szeptem jest najbardziej "głośnym" czytaniem
słowa Bożego dla samego siebie. Kolejnym
sposobem uważnego czytania i słuchania jest powolne, kilkakrotne
czytanie. Czasem mamy wrażenie, że kiedy drugi i trzeci raz czytamy ten
sam tekst, tracimy czas, tymczasem w tradycji Ojców powolne,
kilkakrotne czytanie miało duże znaczenie. Dzięki niemu człowiek może
stopniowo skupić całego siebie na słowie Bożym. Powtarzanie czytania
słowa Bożego staje się prawdziwą szkołą jego cierpliwego słuchania
zwłaszcza wówczas, gdy prowadzimy ruchliwy i napięty tryb
życia. Innym
sposobem aktywnego czytania jest takie, które prowadzi do
zapamiętywania, mającego ogromne znaczenie zwłaszcza dla meditatio.
Chodzi o to, by słowo Boże wyryło się w naszym sercu, o zapamiętywanie
bardziej sercem niż tylko umysłem, a więc nie tyle intelektualne i
mechaniczne, co "doświadczeniowe". W
uważnym czytaniu słowa Bożego może także pomóc przepisywanie
go. Dla człowieka pragnącego żyć słowem Bożym była to
szczególna próba i ćwiczenie uwagi. W klasztorach
istniała zasada, która nakazywała, by pierwszą księgą, jaką
miał przepisać początkujący mnich, było Pismo Święte. Kiedy sprawdził
się w tej pracy, był uznawany za zdolnego do uważnego przepisywania
innych ksiąg. Jeśli wyczuwamy, że przepisywanie słowa Bożego pomaga nam
w skupieniu uwagi, warto być wiernym tej metodzie. Można zapisywć jedno
lub kilka słów czy zdań, które okazują się
kluczowe dla naszej medytacji. Ostatnią z proponowanych metod uważnego czytania można za kardynałem Carlo M. Martini określić jako "czytanie z piórem w ręku". W aktywnym słuchaniu słowa Bożego bardzo ważne jest zaznaczanie słów, które nas poruszają, oświecają, pytają, niepokoją, potwierdzają. Gdy stawiamy znaki graficzne przy opisywanych gestach i scenach, wówczas słowo Boże rzeczywiście ożywia nasze słuchanie, a tekst staje się jakby "wypełniony" naszym życiem, przeżyciami, poruszeniami, zmaganiami, poszukiwaniami. Bywa i tak, że tekst wielokrotnie już czytany przynosi nam odkrycie nowych treści, a wówczas stawiane w nim znaki stają się dla nas symbolem nowego życia - naszego życia na nowo odczytanego przez słowo Boże. Utrwalone znaki graficzne mogą więc stać się w nas trwałymi śladami doświadczenia, które miało miejsce podczas lektury słowa Bożego.
Szukanie kluczowego słowa Jeśli przeczytaliśmy słowo Boże
uważnie, całym sobą, wówczas uruchomi się w nas naturalna
postawa szukania. "Szukanie" jest dobrym wyrażeniem na określenie tego,
czym jest lectio. Chcąc to przybliżyć, warto
posłużyć się obrazem stawiania budowli. Określony fragment tekstu
biblijnego, który mamy czytać, jest jakby "budowlą",
"domem". Budowle są różne, mają odmienną strukturę, inny
plan. Każdy określony fragment Pisma Świętego jest taką właśnie
"budowlą" o niepowtarzalnej, jedynej strukturze. Ma swój
fundament, czyli swoje słowo kluczowe. Jest to "kamień węgielny", na
którym bazuje cała struktura i zasadza się całe przesłanie
tekstu. Odkrycie fundamentalnego dla tekstu słowa jest momentem
strategicznym. Jeśli je odkryjemy, możemy powoli "rozbudowywać" nasze
rozumienie tekstu. Jeżeli więc znajdziemy fundament, zrozumiemy, że
wszystkie pozostałe słowa służą do lepszego zrozumienia całego tekstu,
natomiast nieodnalezienie go sprawi, że pozostaniemy "na zewnątrz"
słowa Bożego. Ten
proces można porównać ze znalezieniem klucza do zamkniętej
świątyni. Jeżeli go znajdziemy, możemy wejść do środka i poznawać jej
witraże od wewnątrz, jeśli nie - pozostajemy na zewnątrz i oglądamy je
z podwórza. Odkrycie
kluczowego, fundamentalnego przesłania słowa Bożego nie jest owocem
subiektywnego przeżycia osoby czytającej, gdyż nie chodzi o słowo,
które mnie najbardziej poruszyło, lecz o znalezienie
obiektywnego punktu ciężkości i centrum całego tekstu. Nie jest to
proste, zwłaszcza dla początkujących. Zdobycie umiejętności
odnajdywania słowa kluczowego wiąże się z procesem dojrzewania do coraz
głębszej więzi z Pismem Świętym. Ta więĽ rodzi się z częstego
przebywania z nim, z cierpliwego czytania i słuchania. W ten
sposób kształtuje się w nas wewnętrzna intuicja, wrażliwość
na słowo Boże i wolność w przyjmowaniu tego, co ono chce mi powiedzieć.
Mówienie o strukturze tekstu, o znalezieniu punktu ciężkości i słowa kluczowego może wydawać się dalekie od zagadnienia modlitwy. Tak jednak nie jest, gdyż proces dojrzewania do postawy szukania słowa kluczowego zakłada pokorę i cierpliwość. Czytanie i słuchanie słowa Bożego ma prowadzić do jego przemodlenia, gdyż tylko wtedy będzie ono dotykało głęboko naszego życia, będzie je wyjaśniało i interpretowało. W istocie to nie my czytamy słowo Boże, lecz ono czyta nasze życie. Nie my doświadczamy słowa Bożego, lecz odwrotnie: słowo nas doświadcza! W lectio divina chcemy poczuć, jak słowo Boże dotyka naszego życia, otwiera je i przemienia.
Waga czasu Zażyłość z
Pismem Świętym pozwalającą głęboko doświadczyć słowa Bożego zdobywamy
powoli. Podobnie rzecz ma się z intuicją odkrywania tego, co jest
kluczowe w tekście. Od
czego należałoby rozpocząć? Początkującym tradycja mówi:
"Czytaj, czytaj i jeszcze raz czytaj słowo Boże!". Należy więc
przyswoić sobie praktykę ciągłego czytania. Trzeba codziennie czytać
jakiś fragment Pisma Świętego, uczyć się czytania słowa Bożego,
wchodzić w jego klimat. Ojcowie
starożytni podkreślali, że nie ma w Piśmie Świętym ani jednego zdania i
ani jednego słowa, które byłoby niepotrzebne. Każde ma
znaczenie, każde jest bardzo ważne, dlatego trzeba zbierać słowa jak
cenne ziarna, bo każde kryje w sobie głębię treści i może wydać w nas
owoce, których nawet się nie spodziewamy. Obfitość zebranego
słowa Bożego będzie zależała od naszej wcześniejszej zażyłości z nim.
Zdolność słuchania i zgłębiania słowa Bożego jest więc wprost
proporcjonalna do codziennego kontaktu z nim. Oczywiście każdy powinien czytać i zgłębiać słowo Boże według własnej miary i swoich możliwości. Jak mówił św. Grzegorz Wielki, dla każdego, kto wiernie czyta słowo Boże, zawsze aktualna pozostaje obietnica Scriptura crescit cum legente. Pismo Święte rośnie bowiem razem z czytającym: z dzieckiem jest jak dziecko, z młodzieńcem jak młodzieniec, z dorosłym jak dorosły. Krzysztof Wons SDS (ur. 1959), dyrektor Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie, wykładowca teologii duchowości w Wyższym Seminarium Duchownym Salwatorianów w Bagnie, redaktor naczelny "Zeszytów Formacji Duchowej". Ostatnio opublikował: WięĽ z Jezusem i kontemplacja ewangeliczna. Artykuł ukazał się na łamach "Życia Duchowego" (numer 37/2004). Został umieszczony na tej stronie za zgodą Redakcji "Życia Duchowego". Zachęcamy do odwiedzenia strony internetowej "Życia Duchowego".
W temacie Lectio divina polecamy także: Lectio divina. Teoria i praktyka czyli jak czytać Pismo Święte? - książka Włodzimierza Zatorskiego, benedyktyna, którego teksty wydawca podzielił na dwie części: pierwsza to wprowadzenie teoretyczne, druga zawiera przykłady odczytania wybranych fragmentów z Pisma Świętego. Dostępna również w formie e-booka. Polecamy! W szkole Słowa Bożego - fragmenty książki Jana Kochela, wprowadzającej w biblijne czytania "w rytmie lectio divina". Seria wydawnicza Lectio divina autorstwa Innocenzo Gargano (Wydawnictwo Księży Sercanów). Wydawca pisze o tej serii jako o publikacji uniwersalnej i ponadczasowej, tak jak uniwersalne i ponadczasowe jest słowo Boże. Lectio divina to szczególna metoda modlitwy, mająca swe korzenie w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. "Subtelnie prowadzi" czytelnika po kartach Ewangelii, uczy wrażliwości duchowej i wierności woli Bożej. Cała seria zawiera rozważania do Ewangelii i Dziejów Apostolskich (wprowadzenie do metody umieszczono w I tomie). Polecamy!
|
|||||
|