Przekłady Biblii
Jaki powinien być dobry przekład Pisma Świętego?
Na stronach poświęconych
przekładom
Biblii staramy się krótko przybliżyć
dwie grupy przekładów Biblii: przekłady
starożytne
oraz przekłady współczesne (polskie
i angielskie)
- z
krótką historią tych przekładów i naszymi
subiektywnymi opiniami o tych, które wydają nam się
najlepsze. W celu choćby częściowego usprawiedliwienia tych opinii
musimy najpierw wyjaśnić, co znaczy dla nas określenie "dobry przekład
biblijny"...
Dobry
przekład to przekład z dobrego tekstu oryginalnego,
unikający dosłowności. Stąd przekłady sprzed XX wieku mają znaczenie
historyczne: były dokonywane z niedoskonałej wersji tekstu
oryginalnego, a w przypadku Biblii katolickich - z Wulgaty (samej
stanowiącej tłumaczenie!) - jednym z chlubnych wyjątków jest
tu polski przekład
ks. Jakuba Wujka, robiony z
uwzględnieniem dostępnych w XVI
wieku tekstów hebrajskich.
Na wstępie - warto uświadomić sobie, że niezależnie od sposobu pracy
tłumacza przekłady mają różny styl. W przypadku Biblii mamy
przekłady utrzymane najczęściej w jednym z trzech stylów -
tradycyjnym, określanym przez językoznawców jako "styl
religijny" (nieco
podniosły, czasem patetyczny, służący
celom kultu i uczestnictwa w sacrum),
potocznym
(przekazującym elementarne doświadczenia zwykłego człowieka, bogatym w
różnorodne rejestry środków wyrazu, operującym
wieloma wzorcami gatunkowymi) lub w stylu artystycznym
- "bogatym" językowo (wykorzystującym możliwie w pełni zasoby języka,
wprowadzającym postawę kontemplacji estetycznej, nastawionej na sam
komunikat). Te style funkcjonują w obrębie każdego języka, a ich bardzo
obszerny opis można znaleźć w interesującej książce
"Współczesny język polski" (o której
słówko jest na końcu tej strony).
Zastosowanie każdego z tych stylów może dać bardzo dobry
przekład - pod warunkiem, że spełni co on najmniej trzy kryteria bycia
"dobrym przekładem":
Trzy
warunki,
jakie musi spełniać
dobry przekład Pisma Świętego:
1 - dobry przekład Biblii to przekład dokonywany
bezpośrednio z dobrego wydania krytycznego w językach oryginalnych. Dobrze
jest uświadomić sobie, ze tekst oryginalny jest tekstem rekonstruowanym
na podstawie wielu fragmentów starożytnych
rękopisów. Dobre tłumaczenie - to tłumaczenie dokonane z
dobrej "rekonstrukcji" (publikowanej jako wydanie krytyczne). Ponieważ
dobre rekonstrukcje pojawiły się w XIX wieku, wcześniejsze przekłady
(nie mamy tu na myśli przekładów starożytnych!) należy
traktować jako zabytki (często bardzo piękne)
2 - ponieważ
współczesny język zmienia
się,
ewoluuje - każdy dobry "współczesny" przekład starzeje się i
musi być okresowo
poprawiany i uwspółcześniany.
Dobry współczesny przekład to przekład,
który miał czas "popracować": został sprawdzony
przez możliwie liczną i różnorodną grupę
czytelników i poddany korektom
3 - dobry przekład
musi być wykonany
w
sposób metodologicznie poprawny,
przemyślany
i sprawny warsztatowo (o czym słów kilka kreślimy poniżej...)
|
Metodologia
tłumaczenia tekstu
Nie przedstawiamy tutaj
wyczerpującego wykładu, a
jedynie sygnalizujemy temat, który wydaje się nam
często ignorowany przez czytelników Biblii...
Usiłując sobie wyobrazić
proces tłumaczenia tekstu,
można sposoby pracy spróbować ująć w trzech
różnych grupach - na nasze potrzeby powiedzmy sobie, że są
przekłady robocze, naukowe i parafrazy.
Przekład "roboczy"
powstaje najszybciej: najprościej
jest "iść na żywioł" - i znając
dwa języki i wspomagając się narzędziami leksykalnymi, oraz zdając się
na swoje wyczucie językowe, tłumaczyć tekst
słowo po słowie, dbając o w miarę poprawny styl. Może to przynieść
dobry rezultat, o ile autor takiego przekładu ma świetną
znajomość obu
języków, dobrze czuje ich kontekst, niuanse, idiomy... I do
tego ma dobre, lekkie pióro... W przeciwnym wypadku
otrzymamy przekład niezgrabny językowo, niezrozumiały albo
odległy od oryginału (czyli wymagający mniej lub bardziej rozbudowanego
komentarza). Nie negujemy wartości takich
przekładów - spotykamy się z
nimi często,
choćby pracując nad greckim tekstem i tłumacząc jego
fragmenty na własną potrzebę, w ramach nauki języka. Nazwijmy takie
przekłady roboczymi.
Różnią się od
nich przekłady,
których celem jest możliwie wierne oddanie znaczenia tekstu
oryginalnego, jego przekazu, przy jednoczesnym zachowaniu stylu, rytmu,
kolorytu języka. Nazwijmy takie przekłady naukowymi.
Konieczne jest przy tym podejściu wykorzystanie możliwie dobrze wiedzy
o języku i
komunikacji oraz
dostrzeżenie, że dwa obszary językowe są niemal bez wyjątku także
obszarami różnymi kulturowo, a więc znaczenia jednego języka
nie przekładają się bezpośrednio na znaczenia drugiego. Takie
podejście wymaga dużej wiedzy
filologicznej. Konieczna jest m.in analiza użycia
słów występujących w tłumaczonym
oryginalnym tekście także w innych dokumentach pisanych w zbliżonym
czasie. Podejście do pracy w sposób "naukowy"
zakłada z reguły pracę w większym zespole specjalistów (lub
poświecenie bardzo dużej ilości czasu, jeśli pracuje sie
samodzielnie). Obserwując
historię przekładów Biblii można powiedzieć, że
próbie czasu oparły się te, które robiono w
sposób właśnie "naukowy". Tak pracował np. św. Hieronim. Tak
pracował ks. Jakub Wujek. Tak też pracują dzisiaj właściwie wszyscy
tłumacze (lub zespoły tłumaczy).
Trzeci sposób
to właściwie
nie tłumaczenie, ale parafraza tekstu oryginalnego - w takich
przekładach bardzo często uwypukla się znaczenie pewnych fraz i
ogranicza opisy uznane za mniej istotne. W tej grupie można spotkać
m.in. świetne Biblie dla dzieci (ale oczywiście nie tylko). Są to
często bardzo interesująco brzmiące książki, ale czytając je warto mieć
świadomość, że nie stanowią przekładu - nawet jeśli na ich okładce
pisze "Biblia". Parafrazy są w znacznym stopniu subiektywną
interpretacją tekstu oryginalnego.
Przekłady
filologiczne i komunikacyjne
Skupmy się na podejściu
naukowym. Współczesne "naukowe"
podejście
do przekładu - niejedno ma imię, lecz co najmniej dwa: jest to
podejście filologiczne lub podejście komunikacyjne.
Niektórzy wyodrębniają jeszcze z podejścia komunikacyjnego
podejście
lingwistyczne i traktują je jako odrębne, ale nie komplikujmy sobie
wędrówki po Sieci ;). Są więc dwie różne grupy
przekładów i
każdy tekst da się przełożyć na dwa zasadniczo odmienne sposoby.
Ciekawe, że używana przez Ciebie Biblia - zapewne przekład?... - da się
zaklasyfikować do jednej z tych grup tłumaczeń.
Podejście
filologiczne (czasem
nazywane zasadą formalnej równoważności) angażuje wiedzę o
obszarach znaczeniowych słów w różnych kulturach:
w oparciu o tą wiedzę tłumacz pisze tekst przekładu. Tekst o formie
możliwie wiernej tekstowi oryginalnemu, naśladujący go stylem i
gramatyką, operujący podobnym słownictwem. Taki przekład można uznać za
bardzo wierny oryginałowi - jednak najczęściej wymaga on wielu
przypisów i objaśnień, mających na celu ułatwienie
interpretacji przez współczesnego czytelnika. Są to
przekłady bardzo wartościowe dla osób zgłębiających Biblię,
ale "brzmiące" czasami niezbyt zrozumiale. Możliwe są tutaj pewne
nadużycia - na przykład restrykcyjne trzymanie się formalnego
odwzorowania może niszczyć idiomy oryginalnego tekstu (przekładane
dosłownie). Praktyczny przykład: jeśli ktoś nam mówi po
angielsku "I go there come hell or high water", to co nam z formalnego
odwzorowania? - wolimy przy tłumaczeniu być dynamicznie ekwiwalentnymi i
dać tu polskie (no... z południa;): "Pójdę tam
choćby żabami z nieba kidało" (lub coś podobnego - można oczywiście
nieco łagodniej napisać, że pójdzie, choćby nie wiem co).
Podejście
komunikacyjne zakłada
operowanie wiedzą o reakcji odbiorców tekstu oryginalnego:
tłumacz stara się tak dokonać przekładu, aby u odbiorców
tłumaczenia wywołać taką samą reakcję (reakcję - czyli
sposób rozumienia i oceny tekstu). Dosłowność tłumaczenia
nie jest tu konieczna, ważniejsze jest przekazanie komunikatu.
Niektórzy nazywają to ekwiwalencją komunikacyjną lub
ekwiwalencją dynamiczną (o to, jak i dlaczego ją nazywać - toczy się
spory akademickie i pisuje się o tym prace doktorskie). Teoria
dynamicznej ekwiwalencji zakłada konieczność takich zmian słownictwa
oryginału, aby było one możliwe do właściwego odczytania przez
odbiorców przekładu. Autorzy takiego przekładu będą się
starali wyrazić sens oryginału w możliwie najlepszej
współczesnej polszczyźnie. Jeśli np. hebrajski autor będzie
pisał o "nerkach" - tłumacz napisze o "sercu" (jako siedlisku uczuć).
Takie przekłady najczęściej znajdują zastosowanie w liturgii. Są
bardziej zrozumiałe i mimo pewnej "dowolności" mogą niewątpliwie
stanowić autentyczny przekaz Bożego Słowa. Jednak i tutaj mogą zdarzać
się nadużycia - np. wielu chrześcijanom oczywistym błędem
zwolenników metody dynamicznej ekwiwalencji wydaje się
tworzenie języka inkluzywnego (opiera się to na założeniu, że nie wolno
komunikować różnic w płci ani sugerować płci Boga -
skrajnością może być ubezpłciowienie Adama i Ewy, pisanie o siostrach
Kain i Abel itp.).
Praktyczne wyjaśnienie różnicy między podejściem
filologicznym a komunikacyjnym podaje prof. Felix Just SJ:
Biblijny
sposób pomiaru czasu bardzo
różnił się od współczesnego. Izraelici dzielili
czas na dwanaście "godzin" od wschodu do zachodu słońca, a noc - na
trzy (lub cztery) "straże". Dlatego ta sama pora dnia, która
w podejściu filologicznym będzie nazwana "godziną jedenastą", w
przekładzie dynamicznie ekwiwalentnym zostanie nazwana "godziną
szóstą po południu" (a w parafrazie może to być po prostu
późne popołudnie).
(Felix Just SJ, English Bible
Translations).
Zainteresowanym tematem
tłumaczeń polecamy
szczególnie
dwa dodatkowe źródła:
Słownik
wiedzy biblijnej,
red. Bruce M.Metzger, Michael D.Cogan, wyd. Vocatio, Warszawa 1996.
Jest to przekład brytyjskiego "Oxford Companion to the Bible" - dzieła
(jak pisze we wstępie ks.prof. Waldemar Chrostowski) fundamentalnego, a
jednocześnie solidnego i otwartego. Hasło "Przekłady" ma w tej
publikacji ponad 30 stron.
Współczesny
język polski,
wyd. UMCS, Lublin 2001, red. prof. Jerzy Bartmiński. Wśród
autorów m.in. profesorowie Stanisław Barańczak (Harvard
University), Jan Miodek (Uniwersytet Wrocławski), Jadwiga Puzynina
(Uniwersytet Warszawski) i inni: śmietanka polskich
językoznawców. Warto mieć tą książkę, jeśli ceni się język
polski (a nawet czasami do niej zaglądać...;)
a w Internecie:
Prof. Felix Just SJ
(Loyola Marymount University) - strona domowa
(w j.angielskim)
Polecamy
również książkę Marka Pieli Grzech
dosłowności we współczesnych polskich przekładach Starego
Testamentu. Nie jest to bardzo
łatwa lektura - ale naszym
zdaniem powinien ją przeczytać każdy, kto próbuje czytać
tekst w językach oryginalnych i przekładać choćby fragmenty dla własnej
przyjemności. Na stronie Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego piszą
o tej publikacji tak:
Biblię
zawsze starano
się
przekładać najlepiej jak to możliwe. Błędne
utożsamienie wierności
przekładu z dosłownością powoduje jednak, że przekład Biblii,
w zamierzeniu tłumacza najbardziej wierny, okazuje się nieadekwatny.
Paradoksalnie, wysoka ranga Biblii
sprawia, że jest
ona przekładana gorzej (bo dosłownie) niż inne teksty o mniejszym
znaczeniu. Dworzanin
Górnickiego jest o
wiele lepszym przekładem niż Biblia
Wujka,
również w naszych czasach znacznie lepiej przełożono na
język polski Alicję w krainie
czarów czy Kubusia
Puchatka niż Pismo
Święte.
W książce napiętnowano najpoważniejszy (bo najbardziej deformujący sens
czy styl oryginału) i najczęstszy błąd współczesnych
tłumaczy Pisma Świętego
na język polski, tzn. błąd
dosłowności. Wzięto pod uwagę wszystkie polskie przekłady Pisma
Świętego ogłoszone po 1945 r.
Przedstawiono także pochodzące
od autora rozwiązania przekładowe wolne od błędu dosłowności.
(Grzech
dosłowności we
współczesnych polskich przekładach Starego Testamentu, Marek
Piela, wyd. WUJ 2003, ISBN 83-233-1748-8)
|
Jeśli chcesz uzupełnić
tą stronę lub dodać tutaj link do wartych polecenia
zasobów sieciowych, prosimy o kontakt
- Redakcja
|